poniedziałek, 2 września 2013

Rozdział 5 "Buduję życie na kłamstwach"

Brooklyn

Obudziło mnie trzaskanie drzwiami.
- Hej kochanie. Jesteś głodna. - zapytał Justin.
- Nie mów tak do mnie. - mruknęłam pocierając pięściami oczy.
- Okej, okej. Nie bądź taka wredna. - mówił cały czas się uśmiechając. Nie znosiłam tego.
- Jak mam nie być taka jaka jestem skoro trzymasz mnie to nie wiadomo po co! To, że jesteś dla mnie miły nie sprawi, że dobierzesz się do moich spodni! - warknęłam, ciężko oddychając.
- Mała, mogę to zrobić w każdej chwili bez Twojego pozwolenia. - dotknął mojego policzka. Szybko odepchnęłam jego rękę. Widziałam w jego ozach wściekłość.
- Lepiej bądź kurwa miła, jak chcesz jeszcze żyć! - twarz Biebera robiła się czerwona pod wpływem gniewu.
Nie chcąc go rozgniewać jeszcze bardziej nic nie zrobiłam. Jedyną czynnością, którą teraz wykonywałam było oddychanie. Chciałam wstać i przywalić mu z całej mojej małej siły, ale wiem, że nie dałabym mu rady. Tym bardziej z jego kolegami. Wolałam sie nie narażać.
- Grzeczna dziewczynka. - poklepał mnie po głowie jak psa.
Miałam tego dość. Moje życie nigdy nie było rajem.
Wymagający rodzice.
Mój starszy brat, który ćpa i ma mnie głęboko w dupie.
Każdy chłopak chciał mnie tylko i wyłącznie do łóżka.
I wiele, wiele moich nastoletnich spraw, ale o nich innym razem. Nie jestem gotowa, żeby sie tym podzielić z innymi.
Jedyną osobą, która wiedziała wszystko o mnie, o moim dzieciństwie była Misi, moja przyjaciółka. Mogłaby napisać moją biografie. Czasami mam uczucie, że zna mnie lepiej niż ja samą siebie. Jest jedyną, której jestem w stanie zaufać.
- Nie dotykaj mnie! - warknęłam, pchając go. Nawet nie drgnął.
Zaśmiał sie cicho podchodzą jeszcze bliżej mnie o ile było to możliwe.
- Mama nie nauczyła Cię, że nie wolno chodzić samemu ciemnymi uliczkami?
- Gdyby tylko tutaj byli. -  szepnęłam pod nosem.
- Co? - zapytał zamieszany. Patrząc w moje oczy. Jego wyraz twarzy był pewny, ale oczy były totalnie zamieszane sytuacją.
Momentalnie przed moimi oczami pokazał sie obraz. Przypomnienia z dzieciństwa, z dorastania.
Chwile z moimi rodzicami. Te dobre, jak i złe. Widziałam w tym momencie wszystko, dosłownie.
Łzy zaczęły mi się cisnąć do oczu. Nie mogąc ich powstrzymać, po prostu zaczęłam płakać jak gdyby nigdy nic.
- C-co sie stało? - zająkną Justin.
- Idę do łazienki. - wydukałam powoli wstając. Bieber niepewnie przesuną sie, nie blokując mi drogi.
Weszłam do łazienki. Obmyłam twarz zimną wodą. Usiadłam na stołku obok wanny.
Nagle zauważyłam okno. Podsunęłam krzesełko i stanęłam na nie. Starałam się bezgłośnie otworzyć okno. Udało się.
Odbiłam się nogami od gruntu, przeciągnęłam swoje ciało przez okrągłe wejście, po czym spadłam na dość dużą stertę liści, co załagodziło mój upadek.
Rozejrzałam sie. Wokoło mnie był las. Słyszałam dźwięki samochodów, oznaczało to, że gdzieś w pobliżu jest ulica. Zaczęłam biec do odgłosów, hamowania, silników i klaksonów.
Powierzchnia była nie równa czego było skutkiem potykanie sie.
Biegłam dalej, nie zatrzymując sie w obawie, że mnie znajądzie ktoś z tamtych chłopaków.
W oddali widzaiłam poruszające sie pojazdy. Zaczęłam biec jeszcze szybciej, nie zwracając uwagi na to co leży przede mną. Marzyłam tylko o tym, żeby znaleźć się w domu.
Po kilku minutach szybkiego biegu znalazłam się obok ulicy i samochodów. Usiadłam na ziemi opadając z sił.
Nie chcąc tracić więcej czasu leniwie wstałam i zaczęłam wymachiwać rękami i krzyczeć o prośbę zatrzymania sie. Przede mną zatrzymało się czerwone Ferrari. Przyciemniane szyby powoli zaczęły sie rozsuwać, aż do połowy. Zobaczyłam mężczyznę, ciemne włosy, zielone oczy. Miał może 20 lat. Wyglądał na miłego.
- Podwieźć Cię, może? - zapytał z uśmiechem, mierząc mnie wzrokiem.
- Tak, dziękuję. - posłałam mu miły uśmiech, który bez wahania odwzajemnił.
Wysiadł z samochodu i podszedł do drzwi z drugiej strony. Szybkim ruchem otworzył je.
Weszłam do środka. Chłopak wsiadł na miejsce kierowcy, po chwili odpalając samochód.
Zaczęłam się kręcić w miejscu.
- Co się stało? Denerwujesz się? - zapytał troskliwie. Albo przynajmniej tak mi się wydawało.
- N-nie. - zająknęłam.
Rozejrzałam się po aucie. Przy przedniej szybie, obok kierownicy znajdował się nóż. Był w zasięgu jego ręki. Mój oddech stał się nierówny, a ręce lekko się trzęsły.
Spojrzał na mnie oczami, które mówiły "O co ci chodzi?".
Nie mogłam tego znieść. Najpierw jakiś facet, który chcę mnie zgwałcić, teraz to...
Zacisnął mocno oczy, następnie je otwierając. Widziałam w nich złość.
Spojrzał na nóż, a potem przeniósł wzrok na mnie.
Wszystko wskazywało na to, że się domyślił co zauważyłam.
Strasznie się bałam, to co teraz czułam było nie do opisania. Było jeszcze gorsze od spotkania z Justinem. Czy Bóg naprawdę, aż tak mnie nienawidzi? Co ja takiego zrobiłam, że teraz się na mnie mści.
Nie byłam wystarczająco grzeczną dziewczynką?
Jaki nie byłby tego powód i tak nie mogę zrobić nic, aby moje życie nie było aż tak skomplikowane i brutalne.
Jestem grzeczna, przestrzegam reguł jest źle.
Jestem wredna, krótko mówią, jestem suką jest jeszcze gorzej.
Jaki w tym sens?
Jaki sens ma życie, skoro za każdym razem gdy się staram nie jest dobrze, a gdy się nie staram też nie jest najlepiej.
Żyję w strachu i presji. Moje dzieciństwo? Och... Uwierzcie nikt nie chciałby takiego mieć.
Buduję życie na kłamstwach. Kłamanie nie sprawia mi trudności.
A moje nastoletnie związki? Pierwszy pocałunek? Dziewica czy może nie?
Ahh... To już zupełnie inna historia i nie chcę się nią dzielić. Są sprawy o których nie wie nikt. Tylko ja i Misi. To jedyna osoba, której jestem w stanie zaufać...
Spojrzał na mnie, jego oczy były przepełnione gniewem.
- Nie popuszczę tego Twojemu bratu! - krzyknął, na co zareagowałam cichym piskiem, słyszalnym tylko przeze mnie.
- Co on zrobił? - zapytałam spokojnie.
Chłopak sięgnął nóż w prawą rękę, zatrzymują samochód na poboczu.
W około nie było nic, tylko krzaki i drzewa.
- Jakbyś nie wiedziała!
- Bo nie wiem! A co ja mam do spraw Alexa?! - warknęłam zbyt głośno.
- Ten chuj zabił moją dziewczynę, którą bardzo ją kochałem! - wrzasnął. Jego żyły na szyi stawały się coraz bardziej widoczne, a twarz coraz bardziej czerwona. Nie wiedziałam czemu mój brat to zrobił.
- Czemu ja mam na tym ucierpieć?
- Najlepszym sposobem na zemstę jest zranienie kogoś kogo twój wróg kocha. Wypadło na Ciebie, a ja mam zamiar zamienić Twoje życie w piekło. - uśmiechnął sie.
Dać się zabić? Pozwolić mu mnie zgwałcić? Poddać się?
Setki pytań krążyły po mojej głowie. Na żadne nie znałam odpowiedjzi. Ale jednego byłam pewna... Moje życie nie mogło być większym piekłem niż jest teraz...

_____________________________________________________________________________

Jak Wam sie podoba? 
Wiem, że krótki, ale naprawdę mam problemy z pisaniem na tablecie.
Bardzo, ale to bardzo Was przepraszam.
Przepraszam też za napewno liczne błędy.
Następny będzie dłuższy, mam nadzieje.
Dziękuje za wszystkie miłe komentarze.
Może nie jest ich wiele, ale bardzo mnie motywują.


7 komentarzy:

  1. genialne ale krótkie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. Nie wiem jeszcze... Wiecie. Szkoła itd.

      Usuń
    2. Ok rozumiem. Sama też pisze wiem coś o tym czekam na nn bo świetne są kocham twojego bloga<3 zapraszam do mnie http://holidayloveandmore.blogspot.com/

      Usuń
  3. Super !! czekam na następny rozdział *.* <3

    OdpowiedzUsuń