Brooklyn
00:55 zaparkowałam samochód w garażu.Weszłam do windy i nacisnęłam guzik z piętrem 7.
Wyciągnęłam z torebki klucze i cicho przekręciłam je w zamku, a przynajmniej starałam się. Nasz zamek było słychać w całym budynku za każdym razem gdy był otwierany.
Weszłam do domu i zamknęłam drzwi. Następnie idąc po cichu do swojego pokoju. Zdjęłam szpilki z moich bolących nóg.
Wzięłam orzeźwiający prysznic i przebrałam się w luźną bluzkę i cienkie dresy.
Położyłam się na moim dużym łóżku i położyłam głowę na poduszce. Momentalnie ogarnął mnie sen...
*sen*
Szłam ciemną uliczką. Nigdzie nikogo nie było.
Nagle usłyszałam czyjeś kroki. Chciałam się odwrócić, ale za bardzo się bałam, żeby to zrobić.
Przyśpieszyłam. Może nie wiem kto za mną szedł, ale wiem, że zwiastował kłopoty.
Zamknęłam oczy i wzięłam głęboki wdech. Odwróciłam się otwierając oczy.
Zobaczyłam postać ubraną na czarno. Poczułam ból głowy i nic więcej nie pamiętam.
*
Obudziłam się w ciemnym, ponurym pomieszczeniu. Pachniało zdechlizną i benzyną samochodową.
Byłam przywiązana do krzesła, a przede mną stało 5 facetów. Każdy był ubrany w czarną bokserkę i dresy.
- No, no. Nasza piękność się obudziła.- uśmiechnął się jeden z nich. Miał krótkie blond włosy i skórzane rękawiczki bez palców. Stał centralnie przede mną, reszta była zanim.
- Kim jesteście? - mruknęłam cicho.
- Huj Ci do tego kim jesteśmy. - splunął.
- Czego chcecie? - zapytałam tracąc powoli cierpliwość do tych drani.
- Mamy dla Ciebie niespodziankę. - powiedział i kiwnął głową w stronę drzwi.
Dwóch chłopaków wyszło. Po chwili wrócili wpychając chłopaka do środka.
Był związany, pod wpływem mocnego szturchnięcia upadł na ziemie. Uniósł głowę... Ty był Alex.
***
Obudziłam się ciężko dysząc. Wzięłam szklankę wody z szafki i wypiłam połowę jej zawartości.
Śniło mi się to każdej nocy od kilku tygodni. Dokładniej od dnia w którym dowiedziałam się pewnej rzeczy o moim braci, Alexie.
Retrospekcja*
- Co Ty do cholery robisz? - zapytałam Alexa widząc w jego dłoni palącego się jointa.
- Ja-Jaa nic. - patrzał wszędzie tylko nie na mnie.
- Kiedy to się zaczęło? - mruknęłam przez zaciśnięte zęby, starając się opanować gniew.
- 5 miesięcy temu.- popatrzał przelotnie w moje oczy pełne zawodu.
- Obiecałeś, że nie zaczniesz brać narkotyków.
Patrzałam w jego oczy, które mówiły, że nie chciały mnie zawieść, ale to boli kiedy osoba którą kochasz łamię dane Ci obietnice.
- Handlowałem narkotykami to jak miałem ich kurwa nie próbować?! Ty zrobiłabyś to samo! - wybuch nagłym gniewem, ciężko oddychając.
- Nie. Nie zrobiłabym tego, bo to zniszczyłoby moje życie i życie mojej rodziny. - powiedziałam zasmucona. - Zawiodłam się na Tobie. - dodałam.
- Przepraszam. - spojrzał mi w oczy.
Było w nich coś za co nie można się na niego gniewać, ale tym razem to na mnie nie działa.
- Al! - krzyknął ktoś z jego gangu Darkening.
- Wypierdalaj stąd! Nie mam jebanego czasu! - warknął na co się wzdrygnęłam.
Bałam się go coraz bardziej. Z każdym dniem stawał się gorszy. Co z tym miłym Alexem sprzed roku? Co się z nim stało?
Był znany z licznych bójek, a rodzice nadal myślą, że to ich kochany synek.
Koniec retrospekcji*
Ten sam sen codziennie. Tak samo się zaczynał, tak samo się kończył i nic na to nie mogłam poradzić.
Za każdym razem kładłam się spać w strachu, że znów mi się to przyśni.
Mój brat potrzebuję dziewczyny, prawdziwej, która będzie go kochała.
Ta którą ma aktualnie jest jedną z największych dziwek, a przy nim zachowuję się jak aniołek.
Nienawidzę go za to, za to że się tak zmienił. mam jeszcze jedną obawę... Boję się, że zmieni się jeszcze bardziej i nie będę chciała go już znać.
Oboje moich rodziców właśnie pojechali na nocne zmiany do prac. Mama była projektantką mody i musiała pracować przez noc, a tata był policjantem w sąsiednim mieście.
Mój telefon zaczął wibrować. Przejechałam palcem po wyświetlaczu i odebrałam połączenie od numeru, który był mi nie znany.
- Halo? - zapytałam zaspanym głosem.
- Dzień Dobry, czy rozmawiam z panną Brooklyn Manori? - zapytał mężczyzna ochrypłym głosem.
- Tak, słucham?
- Jestem Dr. Valney. Dzwonie z przykrą wiadomością. - przerwał i odetchnął głęboko.
Pani rodzice mieli wypadek samochodowy... Nie żyją.
Upuściłam telefon na podłogę, a moje ręce drżały. Do moich oczu cisnęły się łzy i nie miałam zamiaru powstrzymywać się od łez.
- Dlaczego! Przecież to niemożliwe! Widziałam ich kilka godzin temu i byli żywi. - powiedziałam do siebie.
Szybko wbiegłam do pokoju Alexa.
- Wstawaj! - powiedziałam ciągnąc nosem.
- Hej mała. Co się stało? - zapytał przerażony widząc moją czerwoną od łez twarz.
- Rodzice. Oni. - jąkałam się. - Nie żyją! - krzyknęłam
Przytuliłam się odruchowo do mojego brata. Miał skamieniały wyraz twarzy, ale po kilku chwilach odwzajemnił gest. Poczułam na swojej ręce chłodną ciecz. On płakał, nigdy nie widziałam go płaczącego.
- Co my teraz zrobimy? - zapytałam ocierając łzy dłońmi złożonymi w pięści.
- Poradzimy sobie, zobaczysz. - uspokajał mnie.
Była 6, postanowiłam coś zjeść. Wyjęłam z szafki ciastka Oreo i wróciłam do swojego pokoju.
Usiadłam na łóżku myśląc co się właśnie stało.
Nie będę płakać. Mama i tata nie chcieliby, żebym płakała.
Poradzimy sobie z Alexem i Jakem.
Mój umysł został pogrążony w myślach, stwierdzeniach i zastanowieniach...
__________________________________________________________________________________
Jak się podoba? Myślę, że jest ciekawszy niż 1.
Poprawiłam prolog i nie ma już Tommyego ;)
Jest Brooklyn, Jake i Alex.
Jeszcze kilka rozdziałów i dopiero zacznie się dziać.
W następnym będzie dużo od Alexa. Zabije kogoś kogo nie powinien dotykać.
KOMENTUJCIE
Dawaj następny ! kckckc <3
OdpowiedzUsuńJutro, albo w sobotę, lub piątek XD Me Too <333
UsuńKiedy następny ??? Boski <333
OdpowiedzUsuńMozy jutro, albo w sobotę Dziękuję :)
UsuńZarąbisty!!! Czekam na następny :***
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie http://holidayloveandmore.blogspot.com/ dopiero zaczynam
Czekam nn <3 Kocham tego bloga <3 ;**
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie http://bigandcenturylove.blogspot.com/
:)
OdpowiedzUsuńAaaaaa BOSKI <3
OdpowiedzUsuńFajny... tylko ze jakos mi tak bardzo przypomina mi BRONX'a... matka projektantka, ojciec policjant imiw glownej bochaterki.... i wogule
OdpowiedzUsuńŚwietne!! ♥
OdpowiedzUsuńSkopjowałaś wszystko od http://tlumaczenie-danger.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńHAHAHHAHAHAA Pojebało?! XD
UsuńJak byś nie zauważył/a to jest w CHUJ dużo Dangerów :D
No i jeżeli już piszesz coś publicznie to sięgnij po słownik, bo robisz takie banalne błędy. Przykro mi... Ludziom się podoba, więc...?
Hahaha żebyś sam/a pisał/a bloga to bym się mogła pośmiać :)