wtorek, 27 sierpnia 2013

Rozdział #1 "Black Down"

Brooklyn 


Siedziałam na łóżku. Z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk telefonu. 
- Halo? - mruknęłam nie patrząc przedtem na ekran.
- Hej Brook, to ja Rossie! - pisnęła, na co zareagowałam odsunięciem telefonu od ucha.
- Cześć, co chciałaś? - uśmiechnęłam się.
- Idziesz dzisiaj ze mną na imprezę. - zabrzmiało bardziej jak stwierdzenie niż pytanie.
- Jaką imprezę? - zapytałam z ciekawością.
- W klubie, idzie kilku naszych znajomych.
Mogłam sobie wyobrazić jak przygryza wargę, bojąc się ze będę pytać dalej.
- Gdzie jest ten klub? - wolałam wiedzieć więcej po tym jak wyciągnęła mnie na "imprezę" swoich dziadków.
- Kojarzysz Black Down? - tak wszyscy nazywali ciemną stronę Stratford, gdzie nikt nie chciałby iść.
- Nie mów, że chcesz tam iść. - wypuściłam z ust głośne westchnienie
- No.. Tam jest ten klub. Ja idę, a.skoro ja to i Ty!
- Ale ja nie chce. - jęczałam jak 12 latka podczas orgazmu. Świetne porównanie Brooklyn, świetne.
- Proooszę.
Na samą myśl, że ktoś mógłby dobierać się do mojej najlepszej przyjaciółki zmieniłam zdanie.
- No okeeej. - zaciągnęłam leniwie. - O której? - dodałam spoglądając na zegarek.
- Przyjedź po mnie o 20. - mruknęła szybko, jakby do siebie.
- Ale jest 19:15.
- Starczy Ci czasu. Pa. - Nie dając mi szansy na pożegnanie rozłączyła się.
Świetnie, jakby nie mogła zadzwonić wcześniej. Mruknęłam pod nosem.
Po znalezieniu odpowiednich ubrań na tę zdzirowatą imprezę mój pokój wyglądał strasznie. Zazwyczaj mam porządek w pokoju. Chyba, że idę gdzieś gdzie potrzebuje odpowiedniego stroju.
Biorąc wcześniej przygotowane ubrania weszłam do łazienki.
Zdjęłam miętowe rurki, a na ich miejsce ubrałam spódniczkę, która sięgała mi lekko powyżej kolan.
Bluzkę z rękawem 3/4 zmieniłam na lekko prześwitującą koszulkę na ramiączka.
Pod spodem miałam czarną, koronkową bieliznę.
Poprawiłam mój lekki makijaż i wyszłam z łazienki.
Zabrałam swoją beżową marynarkę i zeszłam na dół.
- Gdzie idziesz? - zapytała mama nie odrywając wzroku od telewizora.
- Koleżanka ze szkoły organizuje imprezę domową i zaprasza wszystkich.
- Dobrze idź, ale masz być w domu przed 1. - zerknęła przelotnie na mnie.
- Dziękuję. Kocham Cię!
Rzuciłam szybko i wyszłam.
Wyciągnęłam z torebki kluczyki od mojego cudownego samochodu. Po czym nacisnęłam guzik na małym pilocie, w rezultacie czego drzwi od garażu się otworzyły.
Weszłam do auta i wsadziłam kluczyki do stacyjki, odpalając samochód.
Zręcznie wyjechałam na ulice i ruszyłam w stronę domu Ross.
Dotarłam po niecałych 5 minutach.
Sięgnęłam ręką do torebki w poszukiwaniu wiśniowego błyszczyka. Po znalezieniu mojej jakże bardzo ważnej rzeczy rozsmarowałam ją na ustach.Otarłam wargi o siebie dla lepszego rezultatu.
Drzwi od samochodu zostały otworzone przez Rossie.
- Hej młoda! - przywitała się, zapinając pas bezpieczeństwa.
- Cześć - odpowiedziałam i ruszyłam w stronę, do której normalnie nie odważyłabym się pojechać.
Zatrzymałam się na czerwonym świetle. Miałam szanse, żeby przyjrzeć się jak wygląda.
Miała fioletową sukienkę bez ramiączek. Sięgała ona kilka centymetrów powyżej kolan.
Światło się zmieniło na zielone.
Nacisnęłam pedał gazu i samochód ruszył.
Rossie kręciła się w siedzeniu. Chyba czuła się niepewnie, albo po prostu się bała.
- Eej. Co jest?
- Nic tylko trochę się boję, że nie będziemy tam pasowały. To raczej obskurna dzielnica, a my jeszcze nie byłyśmy na prawdziwej imprezie. - nadal się wierciła na siedzeniu, na co zareagowałam cichym chichotem.
Resztę drogi przebyłyśmy w ciszy.
Westchnęłam cicho otwierając drzwi od mojego białego volvo.
Zostawiłam w środku marynarkę i zamknęłam drzwiczki guzikiem od małego pilota.
Przed wejściem było kilka niezłych samochodów. Nie zabrakło też pijanych facetów oraz pół nagich dziewczyn.
Usłyszałam gwizdanie, odwróciłam się i ujrzałam chłopaka uśmiechającego się w naszą stronę z gromadką innych. Przyznam, że był bardzo przystojny. Opierał się o czarny samochód. Wyglądał seksownie, ale pewnie mieszkał w Black Down, więc wolałam się do niego nie zbliżać na tyle ile było mi to dane. Był dość przerażający z tym swoim uśmieszkiem.
Odwróciłam się wywracając oczami, a Ross zachichotała przez co spiorunowałam ją wzrokiem.
Weszłyśmy do środka. Wszędzie było czuć alkohol, papierosy i różne używki/dopalacze.
- Idziemy po drinki? - zaproponowała Misi. (Czasami mówiłam tak na nią, sama nie wiem czemu, ale to pasuję to takiej słodkiej dziewczyny)
- Ja nie piję - krzyknęłam chcą się przebić przez ten hałas.
- Pijesz!
- Gdyby rodzice się dowiedzieli, że coś piłam zabili by mnie.
- Widzisz ich gdzieś tutaj, bo ja nie? - nie dając mi nic powiedzieć zamówiła dwa drinki o nazwie "Sex Bitch".
- Braman podał nam niebieską cieć. Powoli przyłożyłam szklankę do ust i wzięłam małego łyczka. Momentalnie się skrzywiłam.
- I jak? - zapytała mierząc od góry do dołu jakiegoś chłopaka.
- To jest ohydne! Ale pije to, zadowolona? - zamknęłam oczy biorąc kolejnego łyka.
- Bardzo - uśmiechnęła się z wyższością, przewróciłam oczami.
Przepychałyśmy się przez tłum spoconych ludzi do wyjścia. I tak nie miałyśmy z kim tańczyć, a nie miałyśmy zamiaru ocierać się o siebie tyłkami jak większość to robiła.
Usiadłyśmy na ławce przed klubem.
Podniosłam głowę do góry, moim oczom ukazał się chłopak.
- Cześć piękności. Mogę w czymś służyć? - zapytał chwiejąc się.
- Nie - odpowiedziałam szubko odwracając wzrok.
- To może Wy mi do czegoś posłużycie. - mruknął dotykając policzka Rossie.
- Nie dotykaj jej! - warknęłam
Krzyknęłam dość głośno i spojrzało się na nas kilka par oczu, w tym seksiak (tak postanowiłam nazwać tego chłopaka, który opierał się o auto).
- Uważaj na słowa suko! - mruknął łapiąc mnie za talię.
- Bo co mi zrobisz? - zapytałam wyrywając się z uścisku.
Uśmiechnął się i zabrał swoje ręce z mojego ciała. Po chwili jego dłoń mocno uderzyła w mój prawy policzek. Złapałam za niego.
Położyłam ręce na jego ramionach, na co się zdziwił. Zwinnym ruchem kopnęłam go kolanem w miejsce gdzie żaden chłopak nie chciałby dostać. Zwinął się z bólu, łapiąc miejsce w które oberwał.
Spojrzałam w stronę seksiaka, a on patrzał na mnie z podziwem.
Gdy zorientował się, że mierzę go wzrokiem zaczął powoli iść w moją stronę.
Złapałam Ross za rękę.
- Woow! Tego się po Tobie nie spodziewałam. - powiedziała Misi łapiąc moją dłoń.
- Żaden zboczeniec nie będzie dotykał mojej przyjaciółki, ani mnie. - odparłam zadowolona.
Poprawiłam moją spódniczkę.
- Niezłe to było. - powiedział seksiak, stojąc kilkanaście centymetrów ode mnie.
- Dzi-dzięki - jąkałam się.
- A tak przy okazji... Seksowne czarne majtki z koronki. - mrugnął do mnie. Na moich policzkach pojawiły się duże, różowe rumieńce.
- Idziecie do środka? - zapytał z lekką chrypką.
- Tak. - powiedziałam.
Rossie rozmawiała z jakimś kolegą seksiaka.
- Ross! Chodź tu! - zawołałam moją Misi.
Po chwili pojawiła się ku mego boku, przedtem cmokając nowo poznanego kolegę w polik.
- Nie za dużo jak na 2 minuty znajomości? - szepnęłam do Ross z wyraźnym rozbawieniem. Najwyraźniej seksiak to usłyszał, ponieważ z jego ust wydobył się cichy aczkolwiek słodki chichot.
Weszłyśmy z powrotem do tego cholernie strasznego klubu.
Rossie poszła tańczyć z "kolegą". Mnie musiała zostawić z tym denerwującym i przerażającym chłopakiem.
- Chcesz drinka? - zapytał stając przy barze.
- Piłam już, a dużo nie mogę.
- Dzisiaj możesz. - powiedział wołając faceta za ladą.
- Dwa razy "sex". - uśmiechnął się zadziornie, kładąc dłoń na dole mojej spódnicy. Przewróciłam oczami strącając jego wielką łapę. On się tylko zaśmiał.
Chłopak wziął dużego łyka i się uśmiechnął pokazując mi swoje białe ząbki.
Spojrzałam na jasnoniebieskiego drinka i spróbowałam mocząc język.
- Fuu! To jest obrzydliwe! - jęknęłam wystawiając język na wierzch.
- Ha ha. Nie wystawiaj tego języka, bo się skuszę. - zaśmiał się bez humoru.
Spiorunowałam go wzrokiem.
Była już 00:40.
- Ja już muszę iść.- powiedziałam wstając
- Tak szybko? Bez pierwszego tańca? - zapytał szczerząc się jak głupi.
- Przykro mi. - moje słowa były przepełnione ironią.
- Piłam i nie mogę prowadzić. - opuściłam głowę w duł.z zażenowania.
- Możesz przenocować u mnie. - powiedział seksiak. Spojrzałam na niego oczami wielkimi jak atomówek.
- Znam Cię od 2 godzin. - <facepalm>
- I co z tego. Nie zgwałcę Cię przez sen. - zażartował.
- Jesteś pewny, że nie lunatykujesz? - zapytałam pół serio, pół żartem.
- Jestem pewny - zaśmiał się.
- Wiesz co, chyba jednak pojadę samochodem. - udał zasmucenie.
- Trudno. Twoja strata.
- Jasne.
Wyciągnęłam telefon z kieszeni i wybrałam numer Misi.
1 sygnał
2 sygnał
3 sygnał
4 sygnał...
- Halo? - zapytała zachrypniętym głosem.
- Gdzie jesteś?
- W klubie.
- Okej. Spotkajmy się za 10 minut koło mojego samochodu.
Rozłączyłam się...
__________________________________________________________________________

Jest rozdział 1. Jak Wam się podoba? 
Wiem, że Trochę nudny, ale niedługo akcja się rozkręci ;)
Zapraszam do komentowania  ;*



8 komentarzy: