środa, 27 listopada 2013

Rozdział 17 "Była cała we krwi"

Justin

Po kilkunastu minutach byliśmy już w domu, gdzie panowała niezręczna cisza.
- J-Justin J-Ja Ci to O-Opatrzę. - westchnęła dość głośny, abym mógł to usłyszeć. - Chodź do łazienki. - złapała mnie pod ramię i pokuśtykałem do innego pomieszczenia, gdzie znajdowała się apteczka.Usiadłem na klapie od toalety. Brooke przyniosła krzesło, abym położył na nie nogę, tak też zrobiłem.
- Emm.. Umm...Nie wiem co mam robić. - zarumieniła się lekko na swoje wyznanie. Zachichotałem i podniosłem jej głowę, za pod brudek, tak, żeby na mnie spojrzała.
- Nie pierwszy raz mam ranę postrzałową w jakiejś części ciała, Kochanie. - jej policzki zrobiły się bardziej czerwone, zapewne na to jak ją nazwałem. - Weź apteczkę, a ja Ci powiem co masz robić, ok? - pokiwała delikatnie głową i z szafki wyjęła niewielką skrzynkę. Otworzyła ją, a w środku znajdowały się różnego typu bandaże, strzykawki z preparatami, pęsety, nożyczki, plastry i inne rzeczy, które są ważne do opatrzenia czegoś, lub kogoś.
- C-Co mam zrobić? - powiedziała drżącym głosem. Powoli pogładziłem ją kciukiem po policzku.
- Weź pęsetę i wyjmij kulę z mojej stopy. - powiedziałem cicho i powoli, aby dotarło do niej każde słowo. Wiem, że jest to dla niej stresujące, ale musi to zrobić, abym nie dostał żadnego zakażenia, i żebym się nie wykrwawił, a sam nie wyjmę metalowej kulki.
- Justin... Ja nie potrafię. - posmutniała, a jej dłonie trzęsły się z przerażenia i strachu.
- Potrafisz. Wierzę w Ciebie, kochanie. - no i znów się zarumieniła. Uwielbiam to!
Walczyłem z pokusą rzucenia się na nią i rozerwania jej ubrań, lecz to chyba nieodpowiednia chwila...
- Ugh. Jesteś straszny! - mruknęła, a ja zachichotałem, przez co dostałem sztylety od niej oczami. Ten jej piorunujący wzrok, ale i tak wygląda seksownie. Jak zawszę zresztą. - Co mam robić? - dodała po westchnieniu. Spojrzałem na biało-czerwoną skrzynkę, poszukując potrzebnych rzeczy.
- Weź pęsetę, bandaż i coś do odkażania. - powiedziałem z ochrypniętym głosem. Wzięła przedmioty i położyła na szafeczce obok.
- Huh? Co teraz? - zapytała wpatrując się swoimi oczami w moje.
- Emm... Weź pęsetę i wyjmij kulę, jak już wspominałem, mała. - mrugnąłem do niej, na co dostałem jej śliczny rumieniec.
Pozwoliłem, aby delikatnie zdjęła mojego buta, a następnie zakrwawioną skarpetkę.Na jej twarzy pojawił się grymas, widząc moją dziurę w stopie. Szczerze to sam nie byłem zadowolony.
Zacisnęła swoje zamknięte oczy i wzięła głęboki wdech. otworzyła się i całymi siłami zatrzymała drżenie rąk.
Powoli włożyła metalowe, długie narzędzie w dziurę w mojej stopie. Syknąłem, czując ból, przez co moja dziewczyna się wzdrygnęła. Wiedziałem, że muszę się opanować i być spokojny, aby ona też była. Wziąłem się w garść i wziąłem kilka płytkich wdechów.
Brooklyn kontynuowała swoje zamiary i po chwili wyciągnęła z mojej nogi metalową kulkę. Nie była duża. Miała może w średnicy 3 mm. Lecz to nie najmniejsza jaką miałem.
- Ugh. To jest obrzydliwe! - skrzywiła się kładąc kulkę na małym talerzyku. Zaśmiałem się z jej miny.
- Okej, już starczy tego, młoda. - spiorunowała mnie wzrokiem przez to jak ją nazwałem.- Teraz weź coś do odkażenia i popsikaj trochę. - złapała w rękę małe pudełeczko i zdjęła zatyczkę.
Mocno zacisnąłem zęby, wiedząc, że będzie to cholernie szczypało. Brooke najpierw delikatnie wytarła krew z rany. Po chwili na mojej stopie poczułem mocne szczypanie. Syknąłem z bólu, zaciskając oczy, oraz zęby. Gdy pieczenie powoli znikało, dałem znać mojej dziewczynie, że wszystko jest okej.
Tak! Już nie świruję, że "Moja Dziewczyna" cudownie brzmi. Hej! Nadal te wyrazy są niesamowite!
Położyła wacik na moją ranę i obwiązała naokoło bandażem.
- Gotowe! - stanęła na proste nogi i z uśmiechem obserwowała swoją pracę. - Tylko proszę... Uważaj następnym razem na siebie. Nie chcę, żeby coś Ci się stało. - mruknęła ściszonym głosem.
Wstałem, następnie oplatając rękami jej talię.
- Nic mi się nie stanie. Jestem przyzwyczajony do bólu. Nie martw się o mnie. Jesteś zbyt piękna na zmartwienia, księżniczko. - mruknąłem ochryple do jej ucha.

* * *  ( Jakiś czas później )
Leżeliśmy spokojnie na kanapie i na życzenie Brooklyn oglądaliśmy bajki na Disney Channel. Nie oprę się jej urokowi, nie potrafię nigdy jej odmówić. Była wtulona we mnie do czasu, aż zadzwonił jej telefon.
- Nie odbieraj, proszę. - mówiłem, nie chcąc jej puścić, jakbym miał już nigdy jej nie zobaczyć.
- Puść mnie! Muszę odebrać! - jej śmiech odbijał się echem w pokoju. Wierciła się, chcąc bym ją wypuścił. Więc tak też zrobiłem. Szybko zabrałem ręce z jej ciała. To, że mocno się szarpała spowodowało, że spadła z kanapy na podłogę.
- Auu! To bolało! - warknęła i otrzepała swoje ubrania wstając. Spiorunowała mnie wzrokiem i odeszła kręcąc swoimi małymi biodrami. Oo tak... Ten widok mi się podobał, ale nie jest tak cudowny jak jej oczy...
Ogarnij się Bieber! Ona robi z Ciebie dupka! 
Skarciłem się w myślach i odwróciłem wzrok.
Po około 5 minutach  przede mną pojawiła się Broo. Tak, wymyśliłem nowe przezwisko, jest UROCZĘ!
Stop, Justin! STOP!!!
- Dzwoniła do mnie Rossie. Mówiła, że ma wolną chatę, bo jej rodzice wyjechali do Londynu załatwić jakieś sprawy, papiery itd. Pyta, czy przyjedziemy do niej. - powiedziała przygryzając wargę.
- Nie sądzę. No i moja noga. - tak! Tak! Taaak!!! Odmówiłem jej! Yeah!
- Ma basen. - rzuciła szybko, a na mojej twarzy momentalnie pojawił się wielki uśmiech.
- Ubieraj się, Kochanie! - zaśpiewałem wesoło i wstałem z kanapy.
Stanąłem przed drzwiami wejściowymi do domu i ubrałem swoje czarne supry. Nie musiałem się przebierać. Miałem na sobie białą bokserkę, czarną bluzę z napisem na ramieniu "JB" i spodnie Chachi Momma.
Wyszliśmy z domu i poszliśmy do auta.
- Ja prowadzę. - rzuciła szybko i wyrwała mi z ręki kluczyki.
- Nie! To moje kochane autko! Zniszczysz je! - zacząłem panikować i krzyczeć.
- Nie sraj się tak, młody. Nie możesz prowadzić z tą nogą. Spowodujesz wypadek. - mruknęła i przekręciła kluczyk w drzwiczkach samochodu.
- No okej. - zgodziłem się. - Ale... - zatrzymałem. - Jeśli pojawi się na nim choć jedna rysa... Nie ręczę. - powiedziałem pełen powagi. Kochałem mój samochód. Konie mechaniczne,  ta szybkość.
- Wolisz to auto ode mnie, prawda? - powiedziała pół serio, pół żartem.
- Siadaj za kierownice i zamknij mordę, mała.
Broo usiadła na miejscu kierowcy, a ja obok, na miejscu pasażera. 
Włożyła kluczyk do stacyjki i przekręciła, odpalając silnik. Ruszyła na prostą drogę do domu Rossie.
W trakcie jazdy zadzwoniłem do Johna, Maxa, Ryana i Chaza w sprawię, aby przyjechali do przyjaciółki mojej dziewczyny. Wcześniej powiedziała Brooklyn, że mogę przyprowadzić kolegów, jeśli chcę.
Po około 10 minutach byliśmy na miejscu. Wysiedliśmy z auta i stanęliśmy przed domem, czekając na chłopaków. Jej dom jest taki woow! Jest ogromny! Z miliard razy większy niż mój!
Po chwili podjechał czarny Range Rover, samochód Johna. Czwórka moich przyjaciół wysiadła z niego i przywitali mnie braterskim uściskiem. Byliśmy jak piątka braci, co było niesamowite.
- Wow! Bieber, co Ci się stało? - zapytał Ryan, patrząc na moją nogę, na którą starałem się nie stawać.
- Eh. Długa historia. - mruknąłem. Pokiwali głowami wiedząc, że nie chce o tym rozmawiać.
Weszliśmy razem do domu Ross, gdy nam otworzyła. Każdy patrzał na jego wnętrze z podziwem.
- Masz cudowny dom... - nie dokończył Ryan, chcąc usłyszeć jej imię, chodź dobrze je znał. On i te jego dziecinne podrywy.
- Rossie i dziękuję. - uśmiechnęła się i poprowadziła nas przez dom na podwórko. Jak to ja, nie zauważyłem szklanych drzwi. Wpadłem na nie, uderzyłem głową o szklaną szybę, wywołując huk. Wszyscy spojrzeli na mnie zdezorientowali i po chwili zaczęli się śmiać.
- To u niego normalne. Często wpada w szklane drzwi, albo spada ze schodów, a jego wymówką jest to, że spadł, bo miał na to ochotę. - powiedział Chaz z bananem na twarzy. Mimo, że to co powiedział było denerwujące to nie mogłem się nie zaśmiać. Ja "Kocham" spadać ze schodów i uderzać w szklane drzwi!
Po około 30 minutach siedzieliśmy na wygodnych krzesłach i rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym.
- Jesteś strasznym dzieciakiem! - krzyknęła żartobliwie Brooklyn.
- Może i tak, ale nadal jestem Twoim księciem z bajki. - zaśmiałem się, a ona szturchnęła mnie lekko w ramię.
- Przekonamy się kto jest lepszy! - wstała z moich kolan i odeszła kilka kroków w tył, spojrzałem na nią zdezorientowany. - Złap mnie! - krzyknęła i zaczęła uciekać.
- Och. Żebyś się nie zdziwiła! Może mam ranę postrzałową w nodze, ale nadal jestem szybszy od Ciebie! - usłyszałem ciche "uuu:, gdy powiedziałem, że zostałem postrzelony.
- No Bieber i tak będziesz musiał nam powiedzieć kto Cię tak urządził! - krzyknął Max, gdy już wstałem z miejsca i zacząłem biec w stronę Broo, stojącej obok basenu. Biegaliśmy na około basenu, ale zapomniałem o jednym. Jak pojawiliśmy się na podwórku Ryan i Chaz od razu wskoczyli do basenu, a na około niego były kafelki, a więc jest ślisko.
- Brooklyn uwa... - przerwałem słysząc głośny huk. Przełknąłem ślinę, nie chcąc spojrzeć na drugą stronę basenu, gdzie wcześniej stała moja dziewczyna, lecz byłem zmuszony to zrobić.
Spojrzałem w lewo i zobaczyłem leżącą Brooklyn na mokrych kafelkach.
- Kurwa! - krzyknąłem i zacząłem biec do niej, ignorując ból stopy i śliskie podłoże.
Uklęknąłem przy niej i włożyłem rękę pod jej głowę, podnosząc ją do góry. Czułem, że moja dłoń była mokra. Wyjąłem ją spoj jej głowy i spojrzałem na nią. Była cała we krwi to oznaczało, że głowa Broo krwawi. Wszyscy stali koło nas i przyglądali się będąc w szoku.
- Rossie! Dzwoń na 999! - krzyknąłem. Dziewczyna wyjęła telefon z tylnej kieszeni i wykręciła numer.
Słyszałem, że coś mówiła, ale nie słuchałem. Byłem zbyt zajęty. Moje myśli były zajęte.
Czy ona przeżyję?
To moja wina! Ja ją goniłem!
Czy wszystko z nią będzie w porządku?! Cholernie się boję!
Słyszałem dźwięki syreny. Krzyczałem "Nie zostawiaj mnie! Proszę...". Zabrali ją... Nic więcej nie byłem w stanie pojąć...
__________________________________________________________________________________

Jak się podoba 17 rozdział? 
Wiem, że znowu krótki ;/ Ale następny będzie dłuższy, przynajmniej się postaram XD
No i teraz może nie zmieni się dużo, ale zawsze coś. No i pewnie myślicie, że one wyzdrowieje i będzie Happy Endzik, ale ja nie byłabym taka peewna...
Nic Wam nie będę zdradzała :D 
Kocham Was!
No i KOMENTUJCIE! <3
50 - next
Nie śpieszcie się z komentowaniem, bo i tak szybko nie dodam 18 rozdziału.
18 powinien być erotyczny XD No, ale zła chwila xx ;p
__________________________________________________________________________________

53 komentarze:

  1. OMB to jest boooskie <333

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojej, leśli Broo nie wyzdrowieje.... ;cc

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejku... Straszne troche :( i już się boję co będzie w next :/ <3 czekam <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniały *-* Czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  5. sbfjlkdankfn *.*

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem nowa na twoim blogu. ;3 kiedy następny rozdzial? :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Odpowiedzi
    1. Nie, nie to samo. W wielu opowiadaniach sa takie sceny, tam wyzdrowiala, a tu sie.wszysyko inaczej potoczy

      Usuń
  8. Ja pierdziele mocny rozdział zajefajny rozdział czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  9. czytałam juz coś takiego w pewnym opowiadaniuu (chodzi mi o ten wypadek przy basenie)...wiec dla mnie narazie nic nowego :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Super. Fajnie piszesz. Rozdział extra ^^ / @Klabia1

    OdpowiedzUsuń
  11. Kocham , kocham , kocham ♥ Czeekam <33 ^^

    OdpowiedzUsuń
  12. :o dawaj :DDDDDDDD CZEKAM KOCHAM KOCHAM <33333 FAJNIE ZE 18 EROTYCZNY :D XD

    OdpowiedzUsuń
  13. Erotyka...- Yeah! XDDD
    Masz duży talent i Twoje opowiadanie jest świetne :)) Czekam na rozdział 18 (chyba domyślasz się dlaczego xDD), a tak na serio to na prawdę świetne! :>

    Zapraszam do siebie, choć moje wypociny nie są tak dobre jak Twoje opowiadanie, było by miło gdybyś wbiła na chwilę, przeczytała prolog i napisała co ewentualnie przydałoby się zmienić... :) http://scary-secret.blogspot.com/

    Proszę poinformuj mnie kiedy tylko pojawi się nowy rozdział! xx @Shawty_ff

    OdpowiedzUsuń
  14. Ej, niech Brooke wyzdrowieje ;c chociaż to twoje opowiadanie, więc ty decydujesz co napiszesz xd ok, muszę się zamknąć, bo za dużo gadam ; > czekam na nn *o*

    OdpowiedzUsuń
  15. Kocham twojego bloga!!! Mogłabyś polecić mojego? http://themysteriesofthenightlove.blogspot.com/ jeśli to nie problem :) <33

    OdpowiedzUsuń
  16. Cudownyy, ehh fajnie by było gdyby brooke wyzdrowiała, czekam na nastepny rozdzial <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O Jezu , ale mi stracha narobiłaś tym wypadkiem :/ ale i tak świetny rozdział ♥

      Usuń
  17. Cudowny nie moge doczekać sie nastempnego <3

    OdpowiedzUsuń
  18. Kocham tego bloga <3 i tylko tyle chciałam powiedzieć

    OdpowiedzUsuń
  19. Świetny rozdział !

    OdpowiedzUsuń
  20. Dawaj dalej!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  21. Świetny, czekam na następny ♥

    OdpowiedzUsuń
  22. Cudowny ! <33 Kocham i czekam na next ♥

    OdpowiedzUsuń
  23. NEXXXXT ! ♥

    OdpowiedzUsuń
  24. No spinamy dupy z komami <33

    OdpowiedzUsuń
  25. Następny chceee <33

    OdpowiedzUsuń
  26. Pospieszmy sie z tymi komentarzami ^^

    OdpowiedzUsuń
  27. Kocham ! czekam na następny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Czekam na nn <33

    OdpowiedzUsuń
  29. świetny ! gratulację :D

    OdpowiedzUsuń
  30. super jest <3 jejuuuu, oby jej się nic nie stałooo ;c

    OdpowiedzUsuń
  31. cudowny, najlepszy !

    OdpowiedzUsuń
  32. jaki on jest słodki <3
    następny

    OdpowiedzUsuń
  33. świetna robota !

    OdpowiedzUsuń
  34. Swienie kiedy nn?

    OdpowiedzUsuń
  35. Długo jeszcze b edziemy czeka c na nastepny ? :)

    OdpowiedzUsuń
  36. Świetny rozdział, wręcz cudowny, zresztą tak jak całe to opowiadanie !
    Czekam niecierpliwie na następny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  37. Znalzałam niedawno ten blog i wreszcie sie za niego zabralam. czytam wszystko w jeden wieczór i nie moge sie odciągnąć . CUDO <33333

    OdpowiedzUsuń