wtorek, 5 listopada 2013

Rozdział 14 "Doszedłem do wniosku, że jestem potworem"

Brooklyn 


Stałam wstrząśnięta, nie wiedząc co powiedzieć. Byłam w szoku, że w ogóle takie coś powiedziałam. ja go nie kocham. Nie mogę. Nie znam go na tyle długo, aby się w nim zakochać. To niemożliwe... 
- Ja... Umm... To było pod wpływem chwili. Nie miałam tego na myśli. - uśmiechnęłam się lekko, czekając na jakąkolwiek reakcję. Odwzajemnił uśmiech i objął mnie w miłym, ciepłym i bezpiecznym uścisku. Jest jedna rzecz, którą kocham najbardziej. Przytulanie! 
To poczucie bezpieczeństwa i ciepła. Uwielbiam to. Po dłuższej chwili wyswobodziłam się z jego uścisku. 
- Głodna jestem. - mruknęłam. 
- Taa, ja też. - nasze oczy momentalnie spotkały się, a twarze rozweseliły. 
 - Zrób coś! - krzyknęliśmy jednocześnie i wybuchnęliśmy śmiechem. 
- Może ugotujemy coś razem? - zapytałam z nadzieją, że się zgodzi. 
- No okej, ale od razu uprzedzam, że nie jestem najlepszym kucharzem. - zachichotałam otwierając lodówkę, a następnie zerkając do kilku szafek. Wyjęłam potrzebne składniki i położyłam na blacie. 
- Może spaghetti? - zapytałam machając makaronem. 
- Tak! Kocham to! - krzyknął jak 6 latek proszący o lizaka w sklepie. Wywróciłam oczami i posłałam mu miły uśmiech. 
- Co Tylko zechcesz, mały. - poczochrałam go po włosach, a następnie ścisnęłam jego policzki. 
Justin skrzywił się na mój szybki ruch. 
- Mój mały wcale nie jest taki mały. - zaśmiałam się z jego skojarzenia. 
- Nie wiem. Nie widziałam. - zachichotałam, gdy przybliżył się do mnie i położył ręce na mojej talii. 
 - Masz w sobie coś Kanadyjskiego? - w moich uszach zabrzmiał ochrypnięty, seksowny szept. Po plecach przeszły mi ciarki z powodu naszej bliskości i nie mówię tu o bliskości psychicznej, lecz fizycznej. Przełknęłam głośno ślinę. 
Mimo to, ze mieszkam w Kanadzie nie jestem Kanadyjką. Tak naprawdę nie mogę stwierdzić kim jestem, bo nie wiem gdzie się urodziłam. 
- N-Nie. - wychrypiałam, ciężko oddychając. Uśmiechnął się triumfalnie. Och, ja już wiem co ten uśmiech oznacza! 
- A chcesz mieć? - poczułam jego oddech na szyi, a mój przyśpieszył. Serce zabiło ze 100 razy szybciej. Myślałam, że zaraz wyskoczy mi z piersi i zaatakuję Justina, przez to, że mnie podniecił.
- Odejdź! Musimy zrobić spaghetti. - otrząsnęłam sie i zignorowałam moje rosnące podniecenie. (xD)
Po około 45 minutach byliśmy po szybkim posiłku. Co prawda nie wyszło nam to za bardzo i cała kuchnia była w różnych składnikach, ale cóż. Taki jest urok gotowania przez kogoś kto kompletnie tego nie umie. Przypomniało mi się o co miałam zapytać Justina wcześniej. Usiadłam na kanapie, a on obok mnie. 
- Justin...
- Tak? - spojrzał na mnie swoimi orzechowo-karmelowymi tęczówkami, w których natychmiast  zatonęłam. - Co z resztą dziewczyn? - zapytałam szukając w jego oczach jakichkolwiek emocji. 
- J-Jaką resztą dziewczyn? - zapytał udając głupiego. Starał się tego nie okazać, ale wiedziałam, że się boi.
- Dobrze wiesz o co mi chodzi. 
- Ja... Po prostu nie mogę. - powiedział spuszczając głowę. Ciężko oddychał, a ja słyszałam mocne bicie jego serca. 
- Dlaczego nie możesz? Chcę wiedzieć co się z nimi stało. - powiedziałam spokojnie i opanowanie. - Naprawdę chcesz? - zapytał nie patrząc na mnie. pokiwałam głową, a Justin wziął głęboki wdech. Po chwili wypuścił z ust powietrze. W końcu spojrzał na mnie. W jego oczach było widać niepewność wymieszaną ze strachem i żalem. - Wszystko zaczęło się po śmierci najpierw mojego rodzeństwa, Jaxona i Jazzy. Mój brat miał 13 lat, a siostra zaledwie 6. - zacisnął oczy na niemiłe wspomnienia. Pozwoliłam mu dalej mówić. - Ktoś podpalił nasz dom, a oni byli w środku. Ciało Jazzy znaleziono, a Jaxona spłonęło na popiół. Rodzice... Oni zostali zamordowani. Jeszcze nie wiem przez kogo, ale dążę do tego, aby się dowiedzieć. - potarł swoje czerwone oczy. Wiem, że jest silny, ale teraz walczył z siłą nierozpłakania się. Nie chciał być miękki, ale ja uważam, że to by mu pomogło. 
- Przykro mi. - Justin posłał mi spojrzenie typu "Wszystko ok". Uśmiechnął się lekko, lecz nie szczerze.  
- Potem byłem w rozsypce. Wciągnąłem się w narkotyki, nielegalny handel, bójki itp. Było coraz gorzej. Zaczynałem angażować się w to w wieku 16 lat. Sex z przypadkową poderwaną dziewczyną w klubie był codziennością. Nigdy nie byłem w związku, zawsze była tylko jedna noc i urywałem wszelkie kontakty. 
Po około 2 latach mojej pracy, gdy skończyłem 18 lat. Narkotyki, handel nimi nie wystarczał mi, aby zapomnieć o wszystkich nieprzyjemnych rzeczach. - zobaczyłam jak z jego oka poleciała jedna, samotna łza. Szybko ją otarł, ale nie dość szybko. Uśmiechnął się miło. Wiem, ze go to bolało. Nie chciałam jego bólu, ale pozwoliłam mu dokończyć. - Znalazłem sposób, żeby odreagować. Brutalny seks był tym co mi pomagało zapomnieć. Podrywałem dziewczyny i zaciągałem je do domu. Tego, w którym byłaś. Uprawiałem z nimi sex. Chciały tego, ale gdy się sprzeciwiały... Zdarzało mi się je uderzyć. To było silniejsze ode mnie. Tak odreagowywałem. Po pewnym czasie całe miasto mnie znało. Wszyscy się mnie bali. Były osoby, które mi się sprzeciwiały, wtedy ja... Wtedy było z nimi źle i automatycznie stawali się moimi wrogami. Czasem nie wychodzili z tego żywi. Dziewczyny zaczęły mnie unikać. Wcześniej podobał im się mój styl złego chłopca, ale gdy się dowiedziały, zaczęły mnie unikać, bały się mnie, uciekały...
Porywałem je. Nie mogłem wytrzymać chociaż jednego dnia bez sexu. Moje ciało się do tego przyzwyczaiło. Nie chciałem tego robić, ale musiałem. To dodawało mi w pewnym sensie sił do walki. Gdy zacząłem je porywać... Robiłem znacznie coś gorszego z chłopakami z gangu... - spuścił ze mnie wzrok i zaczął bawić się palcami. Czułam, że nie chciał mi tego powiedzieć. 
- Co? Co robiłeś? - zapytałam z lękiem w głosie i złapałam jego dłoń. cisnął ją informując mnie w ten sposób, że jest w porządku. 
- Nie wiem, czy chcesz wiedzieć. - mruknął cicho. 
- Powiedziałeś A, więc powiedz też B, proszę. - uśmiechnęłam się ciepło chcąc dodać mu otuchy.
- My ugh. Ja.. Oni... Umm... Ja zazwyczaj je gwałciłem, a gdy zaspokoiłem swoje potrzeby, wiązałem do krzesła. Greg, chłopak z gangu, który jest moim aktualnym wrogiem. On spalał ich ciała żywcem, a ja mu na to pozwalałem... - zakryłam otwartą buzię dłonią i patrzałam na niego z szeroko otwartymi oczami. 
- Ale miesiąc przed poznaniem Ciebie, wywaliliśmy go z gangu, bo zgwałcił dziewczynę John'a, a potem ją zabił. Wtedy zdałem sobie sprawę, że w części przeze mnie nie żyje spora ilość dziewczyn i były zupełnie niewinne. Miałem wyrzuty sumienia...
Przeszło mi po tygodniu, po okrągłych 7 dniach. Brakowało mi tego, brakowało mi sexu. Jak wspominałem wcześniej. Był dla mnie siła do walki. Do dalszego życia. Coś jak cukier, dla cukrzyków. Bez tego nie przeżyjesz. Uwodziłem dziewczyny, ale nie chciały ze mną iść do domu. No to je porywałem, jak wcześniej. Lecz nie zabijaliśmy już ich. Po naszym zaspokojeniu potrzeb, mówiliśmy im, że jeżeli komuś o tym powiedzą, znajdziemy je i pożegnają się z życiem. Słuchały się, jeszcze nikt się nie dowiedział o tym. No niby całe miasto wiedziało, że tak robię, bo z tego byłem znany. Z tego każdy był znany, kto mieszkał w Black Down. Wszystko ucichło kiedy zacząłem je porywać i kazałem nic nie mówić. Każdy nadal się mnie bał, lecz to mi nie przeszkadzało. Wręcz przeciwnie. Cieszyłem się, że mam przewagę, że zrobia to co im będę kazał. 
Nie miałem nikogo... Pojawiłaś się Ty. Tak, porwałem Cię, ale nie zgwałciłem, bo byłaś inna. Jak wtedy spojrzałem w Twoje oczy... Poczułem coś, czego nigdy nie czułem, odkąd skończyłem 16 lat. Doszedłem do wniosku, że jestem potworem. Nic nie wartym człowiekiem, nawet go nie przypominałem. Pierwszy raz zobaczyłem Cię w klubie. Od razy wiedziałem, że Cię chcę. Byłaś inna. Chciałem Cię... Tak bardzo, ale nie wiem, czemu. Od ponad roku jesteś jedyną porwaną przeze mnie dziewczyną, której nie zgwałciłem, nad którą się zlitowałem, której odpuściłem. Nie wiedziałem czemu, ale teraz na pewno wiem jedno. To, że Cię spotkałem musiało coś znaczyć i mimo tego, że znam Cię krótko mam zamiar dowiedzieć się, dlaczego. Bóg połączył nas w jakimś celu. Jeszcze nie wiem w jakim, ale wiem, że jest na tyle ważny, abym mógł być z Tobą i Cię chronił. - z mojego oka popłynęła łza, a za nią następna i kolejna. 
- Justin to takie smutne, a zarazem piękne. - wtuliłam się w jego ciepłą klatkę. 
- Nie płacz, kochanie. Jestem z Tobą i nigdzie nie idę. - przytulił mnie mocniej, głaszcząc moje gęste włosy. 
Biło od niego ciepło, jak od nikogo innego. On jest brutalnym chłopakiem. Gwałcił dziewczyny, zabija ludzi, wdaję się w bójki, grozi, handluje narkotykami, bierze... Mogłabym wymieniać jego wady w nieskończoność, ale wady to nie wszystko. Dla mnie zalety się liczą, a każdy ma swoje minusy i plusy. Przymykam oczy na wady, a do zalet mam szeroko otwarte. Przy nim czuję się bezpieczna. Jest kimś dla mnie ważnym, jeszcze nigdy nie poznałam kogoś takiego jak on... Nikt nie jest idealny, ale Justin dla mnie taki jest. Odrzuciłam jego przeszłość. Teraz jest to co jest. Ja, On, My. Nareszcie piekło się skończyło, a ja stoję w progi drzwi do nieba. Nieba mojego życia, do Justina...
_________________________________________________________________________________

Tak, tak wiem, że krótki. xoxo
No, ale mam nadzieję, że chociaż trochę się podoba. 
Na szczęście Pani od matmy nie oddała jeszcze sprawdzianów i mam nadzieję, że nigdy ich nie odda. 
Niech się spalą razem ze szkołą.
No, a tak w ogóle to happy endzik rozdziału c'nie? xD
Przepraszam za wszystkie błędy, ale rozdział nie sprawdzony. jaz zawsze XD
A jeżeli chodzi o komentarze to tym razem nie oczekuję od Was jakiejś ilości. 
Chcę zobaczyć na co was stać, bez proszenia o to. 
Kto chce komentuje, kto nie chce to nie. Bez problemu. 
Pamiętajcie tylko, że każdy może dać jeden komentarz. 
Chcę wiedzieć komu zależy ;3
Dziękuję wam za wszystko, kochani i pozdrawiam <333

24 komentarze:

  1. o mój boże to jest boooskie <3

    OdpowiedzUsuń
  2. On jest cudowny! Jeja poplakalam sie ;3 kiedy nastepny? :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem. Naprawdę nie wiem, bo w końcu pani musi oddać sprawdziany XD Pewnie karę będę miała ;c

      Usuń
  3. Wspaniały ! Jezt taki : shsvsjshaijssjajaizo <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Twoje opowiadanie jest piękne i niesamowite. Masz świetny talent pisarski. Kocham to czytać. Najlepsze jest to że w każdym rozdziale coś jest, jakieś wydarzenie. Níe ma u ciebie takiego przymułu, tutaj nic nie ma nudnego, zawsze jest co poruszy, podnieci, rozbawi lub wzruszy i to jest NIESAMOWITE <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Niesamowity *___* czekam na nn :*

    OdpowiedzUsuń
  6. piszesz wspaniałego bloga ;* może zaczniesz pisać książkę? :) <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Jej... Siedzę przed komputerem i jestem wypełniona różnymi emocjami, dziękuję choć na chwilkę się odciągnęłam o tej pieprzonej rzeczywistości :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Gdy zobaczyłam nowy rozdział tak się ucieszyłam ;D przynajmniej to mnie ucieszyło bo dzisiejszy dzień jest do dupy. Świetny , tyle emocji ahhhh te podniecenie więcej takich scen xDDDDDDD zajebiste serio pisz , pisz , pisz bo to nie uszczęśliwia , gdy zobaczyłam kreskę i , że rozdział zaraz się kończy próbowałam czytać wolno , aby trwał jeszcze i jeszcze i jeszcze czekam na następny , kocham Cię siostro ! ♥

    OdpowiedzUsuń
  9. Bosh cudowne*.*

    OdpowiedzUsuń
  10. Kocham i piszę tak zawsze, ale ja nprwd to i ich i cb kocham :3 <3 czekam nn <3<3

    OdpowiedzUsuń
  11. Jezusie Boski rozdział jak każdy inny ;D Czekam na następny i Kocham Cię siostro <3

    OdpowiedzUsuń
  12. ten najlepszyyyy! czekam na nn! :)

    OdpowiedzUsuń
  13. BOŻE KOCHAM TOOOOOOO <33

    OdpowiedzUsuń
  14. Kocham to!<3
    @KamilaSobczyk

    OdpowiedzUsuń
  15. Boskiee ! ;** <3

    OdpowiedzUsuń